Co roku na naszym wigiljnym stole gości kompot z suszu. Gotowany z suszonych owoców - jabłek, gruszek, suszonych i wędzonych śliwek, skórek cytryny i pomarańczy, suszonych moreli, rodzynek, daktyli i fig - pełen wypas.
Serce krwawi, gdy widzę "wykorzystane" do kompotu owoce leżacę i czekające na litość konsumującego... w tym roku wpadłam na pomysł by skutecznie je wykorzystać.
Tuż po wigilii chcą wyprzedzić tych, którzy mieli na nie chrapkę lub szybko chcieli zutylizować wraz z pozostałościami karpia wrzuciłam je do zamrażarki i odczekałam na dobry moment.
W dniu wczorajszym wyjęłam z zamrażarki, obrałam z pestek i gniazd nasiennych, wrzuciłam do gara i zaczęłam raz jeszcze gotować.
Aromat wędzonej śliwki był bardzo silny, więc chcąc go czymś złagodzić dodałam naprawdę sporo cynamonu i odrobinę pieprzu.
Gotowałam przez chwilę, zmiksowałam bardzo dokładnie za pomocą blendera i włożyłam jeszcze gorący dżem do słoików.
Dokładnie zakręciłam nakrętki i włożyłam do garnka wypełnionego wodą, zagotowałam chwilę i tak oto powstał dżem, który będziemy zajadać do naleśników, placków, ryżu, owsianek, pieczywa i gofrów przez resztę zimy.
Tym razem nie podam wartości makro ani kcal, gdyż nie ważyłam owoców ani też nie określałam ich dokłanych proporcji :)
Doba kuchnia to pomysłowa kuchnia, takiej życzę wszystkim i oczywiście SMACZNEGO ;)