Hummusy i pasty – Konrad Budzyk – recenzja
12 kwietnia 2018
![Hummusy i pasty - Konrad Budzyk - recenzja](https://sylwiamaksym.pl/wp-content/uploads/500E43A4E527CC944693CE86AB63CAAD.jpg)
Zawsze wydawało mi się, że nie ma zbyt większej filozofii w zrobieniu dobrego hummusu, pasty, czy guacamole.
Zresztą każdorazowo moje gotowanie kończyło się na przepisach „na oko”, czyli właściwie braku przepisów.
Jednak moje podejście do tworzenia past zmieniło się diametralnie wraz z pojawieniem się w naszym mieszkaniu książki
Nie wiem czy tylko ja zostałam szczęśliwie obdarowana „gratisem” czy mały chochlik wkradł się do wszystkich, ale pierwsze strony działu – o pastach, o hummusie i jak gotować strączki zostały powielone u mnie dwa razy – może powinnam zagrać w lotto? 😉
„Pięć minut” autor podkreśla, że tylko tyle czasu zajmuje stworzenie pysznej pasty… i ma rację! To naprawdę niewielkie kulinarne przedsięwzięcie, a smak i wartości odżywcze są ogromne.
Dla jeszcze większego ułatwienia autor przedstawił składniki ujmując kuchenne miary np. kubek, łyżka, czy łyżeczka, co zdecydowanie pomaga w organizacji i nie wymaga posiadania wagi kuchennej.
I to czego brakuje mi w więkoszości książek kulinarnych Hummusy i pasty posiada tabele wartości odżywczych na 100 g przygotowanego produktu. Jest więc idealna dla osób, które skrupulatnie chcą liczyć swoje całodniowe zapotrzebowanie lub też budować nieustannie świadomość dotyczącą gęstości odżywczej zjadanych posiłków.
Przedostatni rozdział to przepisy na pasztety – właśnie wstawiam do piekarnika pasztet z białych warzyw – pachnie bosko.
Ostatnie wpisy dotyczą dodatków, są to przepisy na majonez, sos i masło – równie łatwe jak poprzednie.
Książka nie zmieniła mojego podejścia, nadal twierdzę że cudowną pastę można wyczarować bez przepisu, uruchamiając jedynie swoją wyobraźnie. Jednak by odtworzyć ten sam wspaniały smak potrzeba do tego już dokładnego rozeznania w ilości użytych składników, więc tutaj na pomoc przychodzi książka.
Polecam ją wszystkim, którzy dopiero rozpoczynają kucharzenie roślinne, a także nie znali dotąd mocy strączków. Estetyka zdjęć i prosty język są również dodatkowym atutem.
Autorowi serdecznie dziękuję, a Wam polecam by znalazła się w Waszych biblioteczkach, na pewno nie raz zostanie wysmarowana tahini 😉